Ech, miałam pisać codziennie i nic z tego nie wyszło. Z wielkim bólem skroiłam spodnie na szelkach dla synka, najtrudniej było chyba znaleźć właściwy wykrój na arkuszu Burdy. Nie dość, że robiłam to pierwszy raz w życiu, to w gazetce pojawił się błąd. Wykrój znajdował się na arkuszu E zamiast arkuszu A, ale co się naszukałam, to moje. Wycięłam co trzeba z papieru do pieczenia :-), przypięłam do materiału i skroiłam z niezłym zapasem. Trochę nie doczytałam, gdzie i jakie zapasy powinnam zostawić, ale wyszło nie najgorzej. Następnego wieczoru zabrałam się za zszywanie tego cuda. Najpierw strasznie długo męczyłam sie z dolną nitką, no nie dawałam rady jej porządnie nawinąć na szpulkę i plątała się jak szalona. Stwierdziłam, że może maszyna się nie zorientuje, ale niestety, nie dała się nabra. Wreszcie się udało. Obrębiłam materiał (w przepisie nie było o tym mowy, ale nie chciałam, żeby się siepał) i zaczęłam zszywać. Oczywiście, wszystko przeciągnęło się na dwa następne wieczory. Synek n...