Ponad pół roku temu
podeszłam jeszcze raz do tego modelu ze strony papavero. Pomna poprzednich
doświadczeń, pozmieniałam co się dało. Przede wszystkim materiał
– tym razem wzięłam na warsztat bardziej elastyczny. Oczywiście,
pociągnęło to za sobą problem szycia podwójną igłą albo
overlockiem – nie posiadam ani jednego ani drugiego. Tkanina się
marszczyła, ale nie ekstremalnie. Co ciekawe, znacznie lepiej szyło
mi się szwem prostym a gęsty zygzak był po prostu porażką, bo
wszystko zostawało pod stopką maszyny do szycia.
Tak naprawdę, nie
chciałam szyć bluzki z wodą, ale sukienkę. Tylko niestety, miałam
za mało materiału, żeby przedłużyć wykrój i uszyć wszystko z
jednego kawałka. Tym razem zdecydowałam się na rękawy, spodobało
mi się to rozwiązanie. Wykroiłam więc bluzkę wraz za zapasem na
rękawy. Szkoda tylko, że materiału było mało (tanio,
z resztek) i
rękawy okazały się trochę kuse. Mimo wszystko, byłam zadowolona.
Odmierzyłam materiał tak, żeby zostawić jeszcze pasek na
spódniczkę, chciałam ją później jakoś połączyć z górą,
Tak
wygląda bluzka po wykrojeniu, z szerokimi rękawami.
A tak
po rozłożeniu materiału.
Obrzuciłam
brzegi, spięłam materiał na bokach i zabrałam się za zszywanie.
Szyłam zadowolona z siebie bardzo i dopiero po chwili zorientowałam
się, że coś jest nie tak. W ogóle nie przecięłam materiału w
miejscu na rękawy, tylko po prostu zszyłam po bokach. Wszystko
super, ale takie rękawy byłyby do zaakceptowania tylko gdybym
(jakoś
wcisnąwszy się w bluzkę) nie ruszała rękami i dodatkowo zszywała
materiał od razu na prawej stronie. Musiałam wszystko spruć, bo
zdążyłam w ten sposób zszyć obydwa boki. Przecięłam materiał,
tworząc rękawy.
Już nie obrzuciłam brzegów i dobrze, bo gdy
tylko zszyłam, szerokie rękawy przestały mi się podobać. Być
może, gdyby materiał był dwustronny, jakoś to by wyglądało.
Tutaj, gdy tylko unosiłam rękę w górę, pokazywała się lewa
strona. Denerwowały mnie te rękawy, więc zaczęłam ciąć, żeby
je zwężyć. Najpierw bardzo dokładnie, ale gdy spięłam i znowu
mi nie pasowało, ciachnęłam już po całości bardzo je zwężając.
Takie zostawiłam.
Spódniczkowy
pasek przytwierdziłam do góry podobnie jak tutaj, wciągając w
tunel gumkę. Trochę nie bardzo góra i dół pasowały do siebie na
szerokość, byłoby znacznie lepiej, gdybym uszyła wszystko z
jednego kawałka i materiał mógłby swobodnie spływać i układać
się na sylwetce. Niestety, gumka, a raczej przejście z bluzki w
spódnicę dość wyraźnie się odznacza. Częściowo jest to
zamaskowane dzięki wzorzystości tkaniny, ale nie do końca. Muszę
wszystko układać już na sobie, żeby jakoś wyglądało i nawet
jeśli wygląda, ja nie czuję się komfortowo i cały czas coś
poprawiam. Węższe rękawy są przy tym materiale znacznie lepszym
rozwiązaniem niż szerokie, ale jednak trochę podjeżdżają
odsłaniając lewą stronę i
są za
krótkie. Szwy na rękawach też nie leżą za
dobrze, przekrzywiają się. Niemniej jednak, założyłam tę
sukienkę idąc w gości a to już wielki sukces.
Komentarze
Prześlij komentarz