Nie korzystałam z żadnych
wzorów, po prostu odrysowałam formę na pergaminie tak, by w
środku zmieścił się telefon. Żeby sobie ułatwić, przypięłam
papier wokół niego szpilkami, aby się nie przesuwał. Wycięłam
formę.
Chciałam uszyć futerał z kawałka zamszu (akurat
znalazłam) i z jakimś materiałem w środku w roli podszewki (tu
zużyłam resztki z przerobionej sukienki). Z zamszem jest ten problem, że jest
gruby. Z jednej strony dobrze, bo nie trzeba nic obrębiać, ale za
to nie można go normalnie spiąć szpilkami.
Najpierw wyprasowałam materiał na
podszewkę, zawinęłam brzeg, zaprasowałam, przypięłam szpilkami
i ostębnowałam. Podszewkę wycięłam z dwóch części
tylko dlatego, że nie starczyło mi materiału na jeden kawałek.
Z zamszu wycięłam dwa krótkie paseczki na szlufki, pomyślałam, że może będę chciała kiedyś przypiąć komórkę do paska. Nastąpiła chwila prawdy – czy igła numer 100 przeszyje zamsz. Przeszyła.
Przy okazji moja rada – zawsze
podkładam kawałek papieru pod stopkę, na ząbki pod igłą, gdy
zmieniam igle. Już niestety kilka razy mi się zdarzyło, ze podczas
zmieniania igła wpadła w rowki i się tam zablokowała, wpadając w
bębenek na dole. Czubeczek wystawał przez rowki i albo udawało mi
się wyciągnąć igłę pęsetą albo musiałam odwracać maszynę do
góry nogami, żeby igła się choć trochę wysunęła.
Przyszyłam rzep na klapce. Wszywałam
go bardzo powoli, zwalniając zwłaszcza na zakrętach, żeby nie
zjechać z rzepu, musiałam kilka razy ręcznie zakręcić kołkiem w
maszynie, żeby igła się przebiła. I tu wtopa numer jeden – rzep
wewnętrzny przyszyty na klapce a nie na podszewce. Na szczęście
zadziwiająco łatwo się wypruwał.
Szlufki do paska przeszyłam kilka razy
ściegiem prostym w jednym miejscu, bez przypinania szpilkami.
Szlufki wyszły ciut nierówne, ale trudno. Miałam trochę trudniej
z przyszyciem drugiego końca szlufki, bo był zawinięty wewnątrz i
szyłam praktycznie nie widząc szwu.
Przy okazji wypruwania rzepu
pomyślałam, że może dobrze byłoby przyszyć jeszcze jedna
szlufkę, na karabińczyk, akurat jeden znalazłam w swoich skarbach.
Przyszyłam przy klapce.
Przede mną była najtrudniejsza część
- wszycie podszewki razem ze zszyciem całości. Poszyłam sobie
fajnie, tylko w międzyczasie skończyła mi się nitka w dolnym
bębenku. No i zapomniałam przyszyć rzep do podszewki...
Najpierw przyszywałam podszewkę na
klapce, musiało być równo, bo tę część będzie widać przy
otwieraniu. Trochę się zawinęła na dole, ale naciągnęłam
materiał i przyszyłam go do zamszu jednocześnie zszywając bok
futerału. To błąd numer dwa, najpierw powinnam była przyszyć
całą podszewkę a później dopiero zszywać. Teraz miałam problem
z przyszyciem drugiej części podszewki. Przeszyłam jeszcze raz po
tych samych szwach, nie mogłam tylko jej przyszyć na górze, bo
zaszyłabym otwarcie futerału. I tak przypadkiem powstała kieszonka
z podszewki na jakieś tajne świstki. Przez to podwójne szycie
futerał się trochę za bardzo zwęził, ale komórka jeszcze
wchodzi.
Kolejny problem: jak przewrócić
wszystko na prawa stronę? Ciężko było, wspomagałam się kuchenną
drewnianą łopatką, długopisem i w końcu desperacko czubkiem
ostrza nożyczek, dobrze, że nic nie przedziurawiłam. Zamsz jest
sztywny i nie udało mi się przewrócić dobrze rogów, więc
kształt na dole jest zaokrąglony.
Z lenistwa postanowiłam rzep na klapce
tez przeszyć na maszynie, ale nitka mi strasznie zapętelkowała, i
to po prawej stronie materiału. Wyprułam i dobrze, bo dopiero wtedy
przymierzyłam telefon. Cóż, mierzyłam dla bardziej płaskiego
telefonu, z moim telefonem zapięcie nie domyka się tak głęboko.
Wyprułam drugi rzep i zamiast niego wbiłam zatrzask. Na górę
klapki się udało, na dół nie, ale będę wbijać młotkiem
ponownie dopiero jutro, żeby nie hałasować po nocy.
Jak widać, boczny szew przepuszcza i
trochę wystaje podszewka. Klapka też niesymetrycznie i zapięcie
jest za płytkie. Dla nowej komórki trochę ciasno, następnym razem
uszyję to trochę inaczej. Może szew od razu na prawej stronie,
żeby nie trzeba było wywracać?
Komentarze
Prześlij komentarz