Zbliżała się zabawa z
okazji Halloween. Córeczka, zapytana o to, czy chciałaby się
przebrać za wiedźmę, oświadczyła, że przebierze się, ale za
misia. Postanowiłam więc, zrobić jakieś misiowe nakrycie głowy i
misiową sukienkę. Szyłam z cienkiego polaru, beżowego i
wiśniowego.
Pierwszy raz szyłam
czapkę i uczyłam się na błędach, stąd kilka podejść. Pierwsza
próba była zupełnie nieudana, ale przynajmniej zorientowałam się,
o co w tym wszystkim może chodzić.
Odrysowałam na
pergaminie kształt czapki, takiej zszytej z czterech klinów w
kształcie dzwonka. Zszyłam po kolei wszystkie szwy i byłabym
zadowolona, gdyby nie to, że czapeczka wyszła strasznie mała i
ciasna, na misia może by pasowała, ale na pewno nie na głowę
dziecka. Zanim się zorientowałam, doszyłam jeszcze do czapki uszy
(zanim zszyłam do końca dwa szwy). Same uszka wyszły bardzo fajne,
z polaru i cienkiego zamszu.
Czapkę numer dwa
zrobiłam większą, ale na tej samej zasadzie, z klinów. Tym razem
oprócz uszek doszyłam jeszcze z przodu pyszczek misia, oczy i
uśmiech, ciemne kawałki to zamsz. Czapka mieściła się na głowę,
ale dół był zdecydowanie za szeroki, odstawał i układał się
nieładnie w falbankę. Nie o to mi chodziło.
Trzecią czapkę zrobiłam
inaczej. Zależało mi na tym, aby wymodelować dół, zrobiłam
przegląd domowych czapek i postanowiłam zrobić czapkę wiązaną
pod szyją z zakrytymi uszami. Wymyśliłam coś takiego:
Złożyłam na pół i
zszyłam z jednej strony zygzakiem paski na wiązanie pod szyją.
Następnie zszyłam dwie dolne części czapki, wkładając wiązania
w środek.
Zszyłam górę czapki,
doszywając między szwami misiowe uszy. Teraz najtrudniejsze –
połączenie góry i dołu. Jak widać, po zszyciu został z przodu
spory zapas materiału, który obcięłam i podszyłam pod spód.
Niestety, przez to nawarstwienie materiału, z przodu zrobiła się
spora wypukłość, a szew wewnętrzny też był gruby i mógłby
uciskać czoło.
Żeby to naprawić,
naszyłam taki kawałek – pysk miśka. Dzięki temu czapka jest
gładka od spodu i szwy się nie odznaczają. Tyle tylko, że jest
znacznie cieplejsza niż planowałam. Wyszyłam ręcznie pysk i oczy.
Gotowe.
Do kompletu ekspresowa
misiowa sukienka.
Formę
odrysowałam z gotowej sukienki – bezrękawnika. Przypięłam
połowy tyłu i przodu na złożonym polarze. Zszyłam boki. Polar
jest super materiałem do szycia, bo się nie strzępi, nie gniecie i
zawsze miękko układa. Moim będem było to, że przestębnowałam po wierzchu szwy na ramionach, bo przez to zaczęły odstawać, ale trudno.
Teraz
kawałki aplikacji. Przyszyłam je zygzakiem, zaczynając od warstw pod spodem.
Jeszcze
tylko polarowy ogonek na tył sukienki i gotowe.
Wygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń