Poprzednia rękawica już się do niczego nie nadawała, dlatego spróbowałam uszyć nową.
Rozłożyłam stara rękawicę na czynniki pierwsze i wyszło mi, ze potrzebuję:
- wierzch + ocieplenie (x2)
- środek (x2)
- łapka środek (x2)
- łapka wierzch + ocieplenie (x2)
- obszycie na dole + zawieszka
Okazało się, że moja ocieplina nie nadaje się na środek, bo jest za cienka, a główna
funkcją rękawicy ma być ochrona przed gorącem, dlatego dołożyłam
ocieplenie z polara.
Trochę się pomyliłam przy
wycinaniu ocieplenia łapki, powinnam je wyciąć z jednego kawałka
a nie dwóch.
Po kolei:
1. Przypikować wkład
do części nr 1 i 4
2. Zszyć część 1 i 2, 3 i 4
3. Zszyć wszystko razem
Jeszcze jedna rzecz – ta
część wierzchnia z przodu musi być krótsza od części tylnej,
ale skrócę ja już przy zszywaniu wszystkiego razem
Właściwie można było
wszystko zszyć po wierzchu, bo łapkę i tak przyszywam do przodu i
tylu rękawicy. Zrobiła się gruba warstwa, teraz tylko trzeba było
to cudo przewrócić na prawa stronę I jakoś zamaskować dol,
obszyłam go taśmą z tego samego materiału robiąc jednocześnie
zawieszkę.
W drugiej wersji
zmniejszyłam jedna część, łapkę przeszyłam od razu po prawej
stronie.
Pierwsza rękawica wyszła
trochę za długa, właściwie wkłada się w nią rękę niemal po
łokieć, druga lepiej. Ten material nie jest
najlepszy ani na rekwice kuchenne ani na sciereczki, za bardzo
sliski. Następnym razem zrobiłabym środek z czegoś innego.
Najgorsze było to, ze maszyna zaczęła
wyczyniać cuda, strasznie pętelkować dolną nitkę
Zrobiłam chyba
wszystko, co się dało, nawlekłam wszystko na nowo, zmieniłam
naprężenie, zmieniłam nitkę, zmieniłam igle a na koniec w
desperacji wyczyściłam cala maszynę, potem rozkręciłam co się
dało, skskręciłam na nowo. Przez chwile było ciut lepiej, ale
pojawił się problem ze zrywaniem górnej nitki. Coś bardzo
niedobrego dzieje się w okolicach automatycznego nawlekacza igły (z
którego nigdy nie nauczyłam się korzystać). Nitka zaczepia się o
niego po prostu zaczepia i zrywa i nie mam pojęcia co z tym robić. Straciłam strasznie dużo czasu, wkurzyłam się, w ogóle bez sensu - dlatego choć efekt końcowz fajny, oznaczam jako porażkę.
Komentarze
Prześlij komentarz